Maski pośmiertne | Anna Rozenberg
"Maski pośmiertne"
Anna Rozenberg
Wydawnictwo Czwarta Strona
Ocena 8/10
Mroczna przeszłość powraca zawsze w najmniej oczekiwanym momencie.
Lipiec 2013 roku. Inspektor David Redfern otrzymuje wezwanie do akcji udaremnienia zamachu w katedrze w Guildford. W czasie interwencji odkrywa, że terrorystą jest jego dawny przyjaciel i partner, Adrian Bones. Broniąc się przed niezrównoważonym napastnikiem, policjant oddaje śmiertelny strzał. Wkrótce targany poczuciem winy opuszcza Guildford i rozpoczyna służbę w Woking.
Niedługo w miasteczku znalezione zostają zmasakrowane zwłoki. Ofiarą brutalnego mordu jest polska turystka. Kobieta przyjechała do Anglii z mężem, który teraz zaginął bez śladu. Pierwsze śledztwo Redferna szybko się komplikuje – współpracownicy są nieufni, a materiał dowodowy niczego tak naprawdę nie wyjaśnia.
Śmierć Polki to jednak niejedyna zagadka, którą Redfern musi rozwiązać. W Dover wyłowiono ciało mężczyzny. Topielec to zastrzelony przez Davida Adrian Bones. Policjant bez chwili zawahania rozpoczyna prywatne śledztwo. Nie podejrzewa, że ktoś zapragnie uciszyć go za wszelką cenę.
~~~
Debiutancka powieść Anny Rozenberg przykuła moją uwagą głównie intrygującym tytułem i ciekawą, nieco nostalgiczną okładką. Po przeczytaniu tej pozycji śmiało mogę przyznać, że oprawa idealnie oddaje klimat tej powieści. Anna Rozenberg przenosi czytelnika do Wielkiej Brytanii, a konkretniej do miasteczka Woking. Uwielbiam, gdy autorzy za sprawą swego pióra przenoszą czytelników do konkretnych miejsc, pozwalając im tym samym zwiedzać odległe zakątki bez wychodzenia z domu. Autorka Masek pośmiertnych bez wątpienia potrafi pobudzić wyobraźnię i sprawić, że czytając jej książkę, czytelnik przenosi się w inne miejsce, w tym przypadku do Woking - mglistego, deszczowego i nieco ponurego miasteczka. Maski pośmiertne to typowy kryminał, w którym na próżno szukać spadających jak grom z jasnego nieba zwrotów akcji i zawrotnego tempa. Zamiast tego otrzymujemy misternie zaplanowaną historię z wieloma wątkami pobocznymi, ciekawe śledztwo i równie intrygujących bohaterów. Morderstwo polskiej turystki to tylko początek. Z każdą kolejną stroną pytań przybywa, a odpowiedzi wciąż brak. Pojawiają się nowe tropy, które często okazują się ślepą uliczką. Ponadto Redferna w najmniej spodziewanym momencie dopada przeszłość, uśpione demony powracają i w dodatku ktoś ewidentnie nie chce, by inspektor w tej sprawie grzebał.
Maski pośmiertne to jedna z tych książek, którym trzeba poświęcić dużo uwagi, bowiem jest w niej wiele wątków i bohaterów, więc by się nie pogubić, trzeba czytać ją z zaangażowaniem i skupieniem. Anna Rozenberg nic nie podaje czytelnikom na tacy, niektóre wątki zwłaszcza związane z Redfernem są mało rozwinięte, niedokończone, ale ta aura tajemnicy wyjątkowo mi się podobała.
Na słowo uznania zasługuje również śledztwo, któremu daleko do zagadek rozwiązywanych w popularnych serialach kryminalnych. Dochodzenie przedstawione na kartach tej powieści wydaje się wiarygodne - mozolne, długotrwałe, bez nadzwyczajnych zbiegów okoliczności, za to ukazujące jak wiele osób jest zaangażowanych w poprowadzeniu śledztwa do końca. W kryminałach i thrillerach główne skrzypce grają zazwyczaj bohaterowie pierwszoplanowi, tymczasem w Maskach pośmiertnych mamy do czynienia z całym wachlarzem bohaterów, którzy mają większy lub mniejszy wkład w rozwiązanie zagadki.
Demony przeszłości, wątki historyczne, brutalne morderstwa, tajemnice, sekrety - to wszystko znajdziecie w debiutanckiej powieści Anny Rozenberg. Na koniec dodam, że chciałabym już zawsze czytać tak dobre debiuty i z niecierpliwością czekam na kolejną książkę tej autorki.
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona.
Komentarze
Prześlij komentarz