Nasze życzenie | Tillie Cole

Strata najbliższych może sprawić, że świat wydaje się mroczny, ale uświadomiłam sobie, że nawet jeśli te osoby znikają fizycznie, tak naprawdę nigdy nie odchodzą.

Nasze życzenie

Tillie Cole

Tłumaczenie Katarzyna Agnieszka Dyrek
Wydawnictwo FILIA
Data wydania 31/10/2018
Liczba stron 460
Ocena 9/10

Dziewiętnastoletni Cromwell Dean jest wschodzącą gwiazdą muzyki. Uwielbiają go tysiące, choć tak naprawdę nikt go nie zna. W końcu pojawia się dziewczyna w fioletowej sukience, która potrafi przebić się przez nieprzenikniony mur.
Kiedy Cromwell porzuca Anglię, by studiować muzykę w upalnej Karolinie Południowej, nie liczy na możliwość ponownego spotkania z dziewczyną. I z pewnością nie spodziewa się, że myśl o niej utkwi w jego głowie, niczym nieustannie powtarzająca się piosenka.
Dla Bonnie Farraday muzyka jest całym życiem. Dziewczyna zapisuje każdą nutę w sercu. Dostrzega, że Cromwell ucieka przed swoją przeszłością. Próbuje trzymać się od niego z daleka, ale coś sprawia, że ciągle do niego wraca.

~~~

Nie ukrywam, że pierwszą rzeczą na jaką zwróciłam uwagę i zdecydowałam się przeczytać tę książkę jest cudowna okładka. Tak to już ze mną jest, że zdecydowanie częściej sięgam po książki, które mają ładne okładki, aniżeli po pozycje z ciekawymi opisami, bo tych prawie nigdy nie czytam- lubię poznawać historię od początku sama. Byłam ogromnie podekscytowana tą pozycją, jednak mój zapał minął, gdy coraz częściej pojawiały się opinie, a w nich porównanie tej powieści do Promyczka, który mnie, krótko mówiąc, rozczarował. Zachwyty nad tą książką sprawiły, że moje oczekiwania były za wysokie i finalnie dostałam wyidealizowaną bohaterkę oraz infantylne dialogi. Jednak w końcu sięgnęłam po Nasze życzenia z "czystą głową" i bez żadnych wymagań, skoro ma to być powieść bardzo podobna do wspomnianego wcześniej Promyczka.

Faktycznie, obie książki mają wiele wspólnego. Niestety nie mogę przytoczyć co konkretnie, bo będzie to za duży spojler, ale m.in. motyw muzyki pojawił się w obu pozycjach i to jak został on przedstawiony w Naszym życzeniu przeszedł moje najśmielsze oczekiwania! Ogromnym zaskoczeniem było dokładnie opisane zjawisko (które na każdym kroku towarzyszy jednemu z bohaterów), o którym wcześniej nigdy nie słyszałam i nie miałam o nim najmniejszego pojęcia. Jednak sposób w jaki autorka je opisała i rozbudziła moją wyobraźnie bardzo mi się spodobał. Plusem są również zadziorni bohaterowie, którzy są barwni (dosłownie :)), ciekawi i prawdziwi. Oczywiście biorąc pod uwagę fakt, że ta książka zalicza się do młodzieżówek. Muszę jednak przyznać, że Nasze życzenie jest pozycją dosyć schematyczną, z przewidywalnym zakończeniem, ale mimo wszystko na końcu uroniłam kilka łez! Autorka, zwłaszcza na ostatnich kilkudziesięciu stronach, złamała mi serce, ale później sprawnie się zrehabilitowała. Ta książka na pewno zostanie na dłużej w mojej pamięci.

Nasze życzenie to pozycja bardzo poruszająca, która wywołuje wiele emocji. Znajdziecie w niej smutek, cierpienie, osamotnienie, stratę, ale również momenty pełne ciepła, niesamowitą przyjaźń i trudną, choć piękną miłość ♡


Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwa FILIA.

Wyzwanie czytelnicze maobmaze 2019


W zeszłym roku zaplanowałam sobie kilka wyzwań, które skrupulatnie miałam wykonywać, niestety znaczna część postanowień wypadła mi z głowy. Tak, wiem jak to brzmi. Dlatego postanowiłam w tym roku podejść do sprawy inaczej. Kartka z postanowieniami jest już wydrukowana i będę do niej systematycznie zaglądać oraz "odhaczać" przeczytane książki, pasujące do danej kategorii. Na dole zostawię Wam link dzięki któremu będziecie mogli pobrać wyzwanie czytelnicze maobmaze 2019 i wydrukować. Będzie mi miło, jeśli przyłączycie się do mnie.

Jakie są zasady?
Tak naprawdę nie ma żadnych. Zależy mi po prostu byście czytali. Zawsze powtarzam, że nie ważne ile się czyta książek, ważne, że w ogóle się to robi. Możecie traktować wyzwanie jako inspiracje do poznawania innych gatunków. Możecie również postawić sobie dwa cele: ilość książek jakie chcecie przeczytać w 2019 roku lub ilość wyzwań jakie wykonacie w tym roku. Dlatego też plansze są dwie- kategorie co prawda są takie same, ale różni się cel na dole strony. Ja postanowiłam, że jedną książkę, będę mogła przypasować tylko do jednej kategorii. Ale jeśli wy chcecie inaczej to proszę bardzo, droga wolna. Jeśli Waszą ulubioną książką jest na przykład "Kasacja" to możecie odhaczyć ją w trzech kategoriach: ulubiona książka, polski autor, thriller / kryminał. Ja sobie jednak trochę wyzwanie utrudnię ☺️

Poniżej znajdziecie dwie plansze, ale uwaga! Zapewne na telefonie będą one rozciągnięte, niestety szablon bloga, czasami płata mi figle. Ale jeśli zapiszecie wyzwanie w swoim telefonie, to powinno ono wyglądać "normalnie" ☺️
Tutaj macie link, który przekieruje Was do plansz w formacie pdf.




Jak pewnie zauważyliście cztery pola są puste. Zrobiłam to celowo, abyście mogli wpisać swoje dodatkowe wyzwania. Przyłączycie się do mnie? ☺️

Postanowiłam wziąć jeszcze udział w Wielkobukowym BINGO, więcej o wyzwaniu przeczytacie tutaj.



Pani Henryka i morderstwo w pensjonacie | Katarzyna Gurnard

Pani Henryka i morderstwo w pensjonacie

Katarzyna Gurnard

Wydawnictwo Lira
Data wydania 09/05/2018
Liczba stron 336
Ocena 6/10

W pewne pochmurne październikowe popołudnie nieświadoma tego, co ją czeka emerytka Henryka Orłowska, otwiera drzwi listonoszowi. Pozornie zwykły list sprawia, że bohaterka wyrusza do pensjonatu Yorkshire na południu Polski i rozpoczyna ekscytującą przygodę, będącą jednocześnie zagadką kryminalną.
Dobroduszna pani Henia – amatorka wszelkiego rodzaju atrakcji organizowanych z myślą o seniorach, z charakterystyczną dla siebie energią życiową wciela się w rolę prywatnego detektywa, który poszukuje mordercy pokojówki. Bohaterka, niestrudzona w dążeniu do zdemaskowania winnego zabójstwa, napotka na swojej drodze liczne przygody…


~~~

Mam mieszane uczucia po przeczytaniu tej książki. Pochłonęłam w swoim życiu wiele kryminałów i thrillerów, także jakieś pojęcie o kryminalistyce mam. Oczywiście specjalistką w tej dziedzinie nie jestem i raczej już nie będę, ale podstawy na pewno znam. Dlatego boli mnie mała wiedza autorki w tym zakresie. Ja rozumiem, że Pani Henryka i morderstwo w pensjonacie to komedia kryminalna, czyli pozycja lekka i przyjemna z zagadką kryminalną w tle, ale to nie znaczy, że nie trzeba poszerzyć swojej wiedzy, chociażby o podstawy. Podejście policjantów do zabójstwa w tej pozycji również pozostawia wiele do życzenia, coś w stylu "Po co mamy szukać mordercy jak i tak go znajdziemy". Zabezpieczanie miejsca zbrodni też nie przebiegło tak jak powinno.  Poza tym jaki policjant, prowadzący sprawę morderstwa, pierwszej lepszej starszej pani zdradza szczegóły śledztwa? Ja tego nie kupuję.

Pomijając jednak słabe przygotowanie autorki ze strony "fachowej" to Pani Henryka i morderstwo w pensjonacie jest książką bardzo przyjemną, zabawną i momentami zaskakującą. Co prawda motyw, który kierował zabójcą nie do końca moim zdaniem jest prawdopodobny. Nie sądzę, by ktokolwiek mógłby zabić z takiego powodu... Chociaż z drugiej strony w życiu dzieją się dziwniejsze rzeczy. Niemniej jednak zakończenie tej historii było naprawdę ciekawe. Nie mogę przejść obojętnie obok tytułowej Pani Heni, która, jestem tego pewna, zaskarbi niejedno czytelnicze serce. Urocza, dociekliwa, zabawna, na swój sposób szalona, życzliwa, ale gdy trzeba również stanowcza. Polubiłam ją od pierwszej strony i z przyjemnością poznam jej dalsze losy. Mam nadzieję, że Katarzyna Gurnard ma w planach kontynuować przygody Pani Heni ☺️ Nie zabrakło również w tej pozycji humoru, który niekoniecznie wywołał u mnie napady śmiechu, ale sprawił, że kilkakrotnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

Pani Henryka i morderstwo w pensjonacie to przyjemna powieść, która spodoba się miłośniczkom lekkich historii z zagadką kryminalną w tle. Mimo niedociągnięć o których wspomniałam wcześniej, przeczytałam (a dokładniej wysłuchałam audiobooka) z przyjemnością. Lekka, niezobowiązująca i idealnie nadająca się jeśli potrzebujecie przerywnika między książkami bardziej wymagającymi.


Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Lira.


Dziewczynka, która wypiła księżyc | Kelly Barnhill

Nawet jeśli czegoś nie widzisz, nie znaczy to jeszcze, że nie istnieje. Wiele największych cudów tego świata pozostaje niewidzialnych dla oka.
Ufając w rzeczy niewidzialne, sprawiasz, że stają się jeszcze bardziej potężne i cudowne.

Dziewczynka, która wypiła księżycDziewczynka, która wypiła księżyc

Kelly Barnhill

Tłumaczenie Marta Kisiel- Małecka
Wydawnictwo Literackie
Data wydania 05/2018
Liczba stron 360
Ocena 7/10

Od wieków mieszkańcy Protektoratu wierzą, że pobliski las zamieszkuje okrutna wiedźma, której gniew obłaskawić może tylko najmłodszy mieszkaniec osady złożony w ofierze złej czarownicy. Co roku pozostawiają więc w lesie niemowlę, licząc na to, że danina z niewinnego życia powstrzyma wiedźmę przed terroryzowaniem ich miasta.
Ale Xan jest dobra. Dom w leśnym zaciszu dzieli z mądrym potworem Glerkiem i maleńkim smokiem Fyrianem o wielobarwnych skrzydłach. Ratuje ona porzucone dzieci i oddaje w opiekę rodzinom po drugiej stronie lasu, karmiąc niemowlęta blaskiem gwiazd. Jednemu z nich przypadkowo daje jednak do wypicia blask księżyca, napełniając je magią o niewyobrażalnej mocy. Xan postanawia sama wychować tę niezwykłą dziewczynkę. Kiedy zbliżają się trzynaste urodziny Luny, jej moc przybiera na sile...

~~~

Ta książka jest po prostu urocza! Już sam tytuł i okładka zwiastują niezwykle oryginalną i magiczną powieść. Przeczytałam już sporo pozycji dla młodszych czytelników i szczerze przyznam, że fabuła Dziewczynki, która wypiła księżyc nie kojarzy mi się z żadną inną tego typu powieścią. Co jest oczywiście plusem, bo w dzisiejszych czasach, gdy rynek wydawniczy jest wręcz przesycony, trudno o coś tak oryginalnego i wyjątkowego. Gdy tylko wracam myślami do Xan, która ratuje dzieci i karmi je blaskiem gwiazd, przechodzą mnie przyjemne ciarki po plecach. Bez wątpienia ta powieść na długo zostanie w mojej pamięci, głównie ze względu na magię, która wręcz wylewa się z każdej kartki.

Dziewczynka, która wypiła księżycDziewczynka, która wypiła księżyc to nieco uwspółcześniona baśń, w której nie brakuje walecznych i silnych kobiet, potworów, smoków, czarów (niekoniecznie tylko tych bezpiecznych) oraz wiedźm. Styl autorki jest bardzo przyjemny, ale bez wątpienia nie jest to książka dla dzieci. Moim zdaniem bardziej dla nastolatków, ponieważ pojawia się w niej kilka wątków, które na końcu łączą się w zgrabną całość. Pojawia się dużo bohaterów, którzy młodszym czytelnikom mogą się mylić, a zakończenia mogą nie zrozumieć, bo wbrew pozorom jest to powieść wielowarstwowa. Niestety pojawiło się kilka nudnych opisów, które przeczytałam z mniejszą ciekawością i przyjemnością. Najzabawniejsze i najbardziej magiczne, według mnie były fragmenty w których magia, jaką posiada Luna, wychodzi spod kontroli i zaczyna płatać figle.

Podsumowując, Dziewczynka, która wypiła księżyc to niezwykle klimatyczna i magiczna opowieść, w której nie brakuje potworów, walki dobra ze złem i czarów.  Z pewnością spodoba się dorosłym, którzy uwielbiają baśnie oraz nastoletnim czytelnikom, których fascynuje świat magii. Bez wątpienia jest to powieść nietuzinkowa, w końcu w której książce niemowlęta są karmione blaskiem gwiazd, abo przez przypadek blaskiem księżyca o ogromnej magicznej mocy?


Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.




Ja chyba zwariuję! | Agata Przybyłek

Nawet najbardziej zatwardziała przeciwniczka związków damsko-męskich marzy czasem o byciu adorowaną. Kobiety chyba rodzą się z potrzebą uwagi. Nie musi to być nawet książę z bajki, który zabrałby je na wymarzony bal. Pragną po prostu kogoś, kto dostrzeże czające się w ich oczach emocje i pośle czuły uśmiech.

Ja chyba zwariuję!

Agata Przybyłek

Cykl: Miłość i inne szaleństwa
Wydawnictwo Czwarta Strona
Data wydania 09/05/2018
Liczba stron 384
Ocena 9/10

Nina ma dwójkę dzieci i byłego męża. Tak jak żywioł powietrza, jest silna i niezależna, jednak nie ze wszystkim zawsze daje sobie sama radę. Zresztą kto by dawał, gdy w pracy atakuje cię szalony pacjent, twój były jest wiecznym nastolatkiem, mamusia znajduje ci nowego męża na portalu randkowym, a ty w dodatku potrącasz autem nauczycielkę swojego dziecka?
Na szczęście Nina może liczyć na wsparcie rodziny oraz przystojnego kolegi z pracy, psychiatry Jacka. Na nieszczęście obydwoje mają ten sam problem – nadopiekuńcze rodzicielki.

Podczas gdy mama Niny cieszy się, że córka wreszcie się zakochała, mama Jacka nie jest zachwycona faktem, że syn z kimś się umawia. Tylko jak tu sabotować związek swojej dorosłej pociechy?


~~~

Byłam pewna, że Ja chyba zwariuję! będzie książką bardzo lekką i nieco przesłodzoną. Przynajmniej okładka, moim zdaniem, zwiastuje tego typu lekturę. Nic bardziej mylnego! Oprócz przepięknej, uroczej okładki, w tej pozycji mamy do czynienia z przewrotnym życiem Niny i Jacka, którzy mimo że bardzo różni, nie mają życia usłanego różami i muszą zmagać się z wieloma przeciwnościami losu. Ja chyba zwariuję! to moje pierwsze spotkanie z twórczością Agaty Przybyłek, ale na pewno nie ostatnie, bo autorka tą książką zyskała moją sympatię i z pewnością nadrobię resztę jej powieści. A mam ich na półce całkiem sporo.



Miłość jest trudna (...). Cholernie trudna. Człowiek może się starać i starać, a wystarczy jedno zdarzenie, by wszystko rozpadło się jak domek z kart.
Ot, brutalna rzeczywistość.

Ogromną zaletą tej książki jest osadzenie akcji w szpitalu psychiatrycznym, musicie przyznać, że miejsce jest dość nietypowe jeśli chodzi o komedię romantyczną. Jednak dzięki temu ta historia jest nietuzinkowa i na swój sposób wyjątkowa. W dodatku bohaterowie, zwłaszcza nieco nieporadna Nina, łapią za serce. Są bardzo różnorodni i ciekawi. Jednych polubiłam bardziej, innych mniej. Jednym ciągle kibicowałam i polubiłam od pierwszych stron, inni mnie drażnili i sprawiali, że irytacja wręcz się ze mnie wylewała. Były momenty smutne, ale zdecydowanie bardziej przeważały zabawne, dzięki którym świetnie się bawiłam podczas czytania tej pozycji.

Uwielbiam, gdy w książkach pojawiają się kilkuletni (lub kilkunastoletni ☺️) bohaterowie i  ku mojej uciesze w Ja chyba zwariuję! jest dwójka całkiem sympatycznych dzieciaczków, które sprawiają, że czytelnik wielokrotnie ma na twarzy uśmiech od ucha do ucha. Kalinka jest, jak na swój wiek, bardzo mądra, elokwentna, nieco wygadana i prawdomówna, a ja właśnie to lubię w niej najbardziej. To jest jedna z tych bohaterek, która nie da sobie w kaszę dmuchać i potrafi jednym zdaniem uciszyć każdego. Ignaś jest młodszy od siostry, ale jest tak jak ona wygadany i niezwykle uroczy. Do bardzo charakterystycznych bohaterów muszę zaliczyć matki Jacka i Niny, których zachowanie kilka(naście) razy przeszło ludzkie pojęcie. Podziwiałam głównych bohaterów za to, że potrafili jakimś cudem z nimi wytrzymać. Nie da się ukryć, że jest to książka przewidywalna i w pewnym stopniu schematyczna, ale posiada wiele plusów, które sprawiają, że wyróżnia się na tle innych tego typu pozycji.

Podsumowując, Ja chyba zwariuję! to książka lekka i przyjemna, ale jednocześnie świetnie ukazująca, że miłość może czekać na nas wszędzie i może pojawić się w najmniej oczekiwanym momencie. Z całego serca polecam tę powieść, zwłaszcza jeśli potrzebujecie pozycji lekkiej, zabawnej oraz bardzo optymistycznej.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

Mauzoleum | Thomas Arnold [PATRONAT]

Gdy nie ma innych opcji,
na siłę próbujemy dostosować rzeczywistość do teorii.

Mauzoleum

Thomas Arnold

Wydawnictwo Vectra
Data wydania 16/11/2018
Liczba stron 432
Ocena 9/10

Po tragicznej śmierci rodziców oraz żony, milioner Tom McCain musi zmierzyć się nie tylko z żalem po stracie, ale też z samotnym wychowaniem dwóch synów. Gdy i on ginie, a także młodszy z braci, ostatnim dziedzicem zamieszkującym olbrzymią rezydencję pozostaje Derrian McCain. W tym samym czasie w lokalnej gazecie pojawia się artykuł o enigmatycznym tytule: "Klątwa McCainów czy domu Meyerów", jednak ktoś dokłada wszelkich starań, aby nic, co związane z poprzednimi właścicielami rezydencji, nie wyszło na jaw. Osiem lat później w ręce Zacka Seegera przypadkiem trafia błędnie zaadresowany list, w którym Derrian McCain, jak gdyby nigdy nic, zwraca się do swego nieżyjącego brata i wysyła mu klucze do domu, gdyż sam musi się udać na operację poza granice kraju. Zack oraz jego partnerka Nicole nie mają pojęcia o zaszłościach w rodzie McCainów. Z pewnością nie zwróciliby na list większej uwagi, lecz wstępnie trafił on do Adama Athertona - zmarłego przed dwoma tygodniami sąsiada, o którym mieszkańcy osiedla wiedzieli bardzo niewiele.

Kolejna rewelacyjna książka Thomasa Arnolda za mną i mimo że skończyłam ją jakiś czas temu, to dalej nie umiem wyjść z podziwu. Mauzoleum to po prostu majstersztyk pod każdym względem. Znajdziecie tu wszystko co thriller powinien posiadać -  intrygujących bohaterów, rewelacyjną fabułę, mnóstwo wątków, wiele mylnych tropów, ogromne napięcie, akcję momentami pędzącą na łeb na szyje oraz zakończenie które wbija w fotel i sprawia, że czytelnik szczękę zbiera z podłogi jeszcze długi czas po skończeniu tej historii. Czy to nie jest świetna zachęta do sięgnięcia po tę pozycję?! Autor znakomicie buduje napięcie, czasami emocji w jego książkach jest tak dużo, że zaczynam się martwić o moje zdrowie- kilka razy prawie zawału dostałam ☺️ Jeśli chodzi o Mauzoleum, to zdarzyło mi się odłożyć książkę, po kilku mocniejszych fragmentach, bo po prostu musiałam ochłonąć. Thomas Arnold jak nikt inny potrafi wywołać u czytelnika mnóstwo emocji i sprawić, że przejście po domu pogrążonym ciemnością przyprawia o gęsią skórkę.


Ilość wątków przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Jak zawsze, jeśli chodzi o twórczość Thomasa Arnolda, podczas czytania zastanawiałam się jakim cudem to wszystko połączy się w jedną zgrabną całość. Na końcu nie dość, że wszystkie wątki się połączyły to jeszcze w cholernie szokujący sposób. Naprawdę do tej pory nie umiem pojąć skąd autor bierze pomysły na tak złożone, wciągające i zaskakujące powieści. Teraz, gdy znam zakończenie, jestem pełna podziwu tego w jak prosty sposób  Thomasowi Arnoldowi  udało się mnie zmylić i wodzić za nos przez całą książkę. Ileż ja miałam pomysłów na zakończenie tej historii, ile przez moją głowę przewinęło się przypuszczeń, ile osób podejrzewałam...
A okazało się, że cały mój wysiłek był na marne, bo nawet nie byłam bliska odgadnięcia zakończenia tej historii.

Akcja rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych. W 1985 roku i w teraźniejszości. Zdecydowanie częściej w Mauzoleum mamy do czynienia z historią rozgrywającą się z w czasie obecnym, z czego bardzo się cieszę, bo to głównie historia głównych bohaterów- Zacka oraz Nicole pochłonęła mnie bez reszty. Akcja w tej pozycji pędzi na łeb na szyję, dialogi są dynamiczne i bardzo realne. Nie brakuje przekleństw, ironii i czarnego humoru. Jednym słowem - POLECAM. Ta książka pochłania od pierwszej strony i trzyma w napięciu do samego końca!


Za egzemplarz serdecznie dziękuję Thomasowi Arnoldowi oraz Wydawnictwu Vectra.


instagram