#instaserial o miłości | Nicole Sochacki- Wójcicka


#instaserial o miłości

Nicole Sochacki- Wójcicka
Wydawnictwo Roger Publishing
Data wydania 26/11/2016
Liczba stron 260
★★★★★

Większość z Was pewnie zna @mamęginekolog. Jej blog (link tutaj) to istna kopalnia rzetelnej wiedzy z zakresu ginekologii. Nicole przekazuje w sposób jasny i przejrzysty swoją wiedzę i obala wiele mitów dotyczących, m.in. antykoncepcji, miesiączek czy ciąży. Nicole stara się również pokazać, że lekarz to też człowiek i nie ma powodu by się go bać. Uświadamia kobiety i skłania je do dbania o swoje zdrowie i zachęca do tego, by badały się regularnie.

Nicole napisała dwie książki, a wszystko zaczęło się od krótkich "odcinków" na instagramie. Stąd też tytuły książek- #instaserial o miłości i #instaserial o ślubie. @mamaginekolog opowiadała swoją szaloną historię na instagramie, a później, za namową obserwatorek, napisała dwie książki. Większą część #instaserialu o miłości znajdziecie na instagramie pod hashtagiem #instaserialomiłości.

#instaserial o miłości to książka bardzo, z naciskiem na bardzo, lekka. Dosłownie na jeden, góra dwa wieczory. Styl Nicole jest prosty i nieco chaotyczny, ale bez wątpienia przyjemny. Chociaż czasami denerwowało mnie ciągłe odchodzenie od tematu i poruszanie innych wątków. Momentami nie mogłam uwierzyć, że opisywane sytuacje działy się naprawdę. Być może nie wiecie, ale cała historia opisana w książce jest na faktach. Nicole i Kuba wydają się parą idealną, dlatego też bardzo się zdziwiłam, gdy z #instaserialu o miłości dowiedziałam się, że Kuba był międzynarodowym playboyem, który na początku wręcz olewał Nicole. Jeszcze bardziej się zdziwiłam, że Nicole wyruszyła za nim na drugi koniec świata. Ja chyba na jej miejscu bym się poddała. Chociaż ich historia to jest idealny przykład na to, że w życiu wszystko jest możliwe.

Przez mniej więcej połowę książki Kuba strasznie mnie drażnił swoim zachowaniem i denerwowało mnie jego niezdecydowanie. Za to pod koniec zaczęłam mu trochę współczuć i do teraz się zastanawiam jakim cudem udało mu się wytrzymać ciągłe wiercenie dziury w brzuchu przez Nicole. Jednak nie zdradzę Wam czego się domagała, bo być może nie znacie tej historii, a zechcecie ją poznać, więc nie chcę zepsuć Wam zabawy.

#instaserial o miłości został utrzymany w stylu krótkich odcinków, które Nicole na początku publikowała na instagramie. Każdy rozdział ma dosłownie dwie, trzy strony co również przyczyniło się do tego, że książkę wręcz się pochłania. Jednak strasznie denerwowały mnie zapowiedzi następnych odcinków i zadawane na końcu pytania. O ile na instagramie miało to sens, bo w końcu na kolejne odcinki trzeba było trochę poczekać, tak w książce mnie to drażniło. Chociaż z drugiej strony rozumiem ten zabieg- Nicole chciała by książka była, można powiedzieć, odzwierciedleniem odcinków, które publikowała na swoim instagramowym profilu @mamaginekolog. Przyznam szczerze, że przestałam w pewnym momencie czytać te pytania, bo i tak za chwilę miałam poznać odpowiedzi ☺️

Książkę możecie kupić tutaj. Niestety nie jest ona dostępna w żadnej księgarni internetowej ani stacjonarnej. Minusem jest również jej cena. Kosztuje ona 39 zł i przyznam, że to właśnie cena sprawiła, że tak długo zastanawiałam się nad kupnem tej pozycji (z wysyłką wychodzi 46 zł). Zdaje sobie sprawę, że dla osób czytających mało książek nie jest to żaden problem. Jednak jak pewnie wszyscy wiecie jestem książkoholiczką i cenię sobie gdy pozycja, która mnie interesuje jest łatwo dostępna, świetnie wydana i w korzystnej cenie. Cena absolutnie by mi nie przeszkadzała gdyby książka została wydana w twardej oprawie, niestety #instaserial ma miękką okładkę i na dodatek bez skrzydełek. Tak, tak- jestem okładkową sroką i książkoholiczką, więc zawsze zwracam na to uwagę. Według mnie ta cena w stosunku do jakości jest po prostu za wysoka. #instaseriale są czasami dostępne w twardej oprawie i również za 39 zł, jednak są to edycje limitowane i ilość egzemplarzy jest z góry ograniczona.

Dlaczego więc zdecydowałam się kupić końcu tę książkę? Nicole w tym roku podczas Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy z każdego sprzedanego produktu przekazała 10 zł na WOŚP. Postanowiłam wesprzeć akcję i zamówiłam #instaserial- nie żałuję, bo miło spędziłam z nim czas. Ubolewam tylko, że nie było wtedy dostępnego egzemplarza w twardej oprawie ☺️

Ostatnio @mamagiekolog przekazała swoje książki do wielu bibliotek w całym kraju. Jeśli chcecie poznać tę historię, ale nie macie w planach jej zakupu to sprawdźcie tutaj czy #instaseriale są dostępne w Waszej bibliotece ☺️

Podsumowując, #instaserial o miłości to pozycja bardzo lekka i przyjemna. Sprawdzi się idealnie, gdy będziecie mieli ochotę na coś niezobowiązującego, ale jednocześnie ciekawego i wciągającego. Myślę, że w szczególności obserwatorki Nicole będą z tej książki zadowolone. Jestem ciekawa jak potoczyły się dalej losy Nicole i Kuby, dlatego na pewno sięgnę po #instaserial o ślubie ☺️

Obserwujecie Nicole? Czytaliście #instaseriale? Podobały Wam się?
Koniecznie dajcie znać w komentarzach ☺️


November 9 | Colleen Hoover


Bo kiedy kogoś kochasz, to musisz pomóc mu być
najlepszą wersją siebie, jaką może być.

Pragnienia Niny | Anna Kekus

Najważniejsze, by wyciągnąć wnioski i uczyć się na własnych błędach. Błędy popełniamy po to, aby zyskać wiedzę na przyszłość.

"Pragnienia Niny"
Anna Kekus

Wydawnictwo Lira
Data wydania 31/01/2018
Liczba stron 300

Nina, skromna dziewczyna z polskiej prowincji przeprowadziła się na Florydę, gdzie pragnęła rozpocząć nowe, lepsze życie. W tej części bohaterka chce postawić głównie na siebie, ma już dość przypiętej łatki "Kopciuszka".
Czy demony przeszłości pozwolą Ninie rozpocząć wszystko od nowa?

         Poprzednia część, czyli "Wybory Niny" (recenzja tutaj) bardzo mi się podobała. Przeczytałam ją w jeden dzień i to z ogromnym zaciekawieniem! Z niecierpliwością czekałam na kontynuację i nie miałam żadnych wątpliwości, że ta część również będzie świetna-nie myliłam się.

         Anna Kekus ma niesamowicie lekkie pióro, jej książki wręcz się chłonie. Chociaż muszę przyznać, że ta część jest nieco spokojniejsza od poprzedniej, brakowało w niej akcji oraz rozbudowanego wątku politycznego. Jednak mimo wszystko przeczytałam ją z wielką przyjemnością i zaciekawieniem. Jeśli chodzi o bohaterów to Nina zdecydowanie wydoroślała, jej decyzje są bardziej przemyślane, ale raz nie mogłam pojąć dlaczego popełniła znów ten sam błąd.. Miała humorki ale biorąc pod uwagę, że była w ciąży to.. bardzo dobrze ją rozumiem. Wiem co hormony mogą zrobić z kobietą w tym cudownym czasie :) Damian irytował mnie brakiem zaufania do Niny, odnosiłam wrażenie, że nie wiedział do końca co do niej czuje. Ciągle jedną nogą był w pracy i przychodził do domu, gdy naszła go ochota. Moją ulubioną postacią jest babcia Klementyna- niesamowicie pogodna, mądra, zabawna i zawsze w pełnej gotowości do pomocy. Z każdej sytuacji znajdzie wyjście, nie ma dla niej rzeczy niemożliwych i jak nikt inny potrafi dać kopa do działania. Moim zdaniem to właśnie babcia wielokrotnie uratowała ich małżeństwo. Momentami wydawało mi się, że to jej zależy bardziej niż Ninie i Damianowi.. Jednak jedno trzeba przyznać- babcia jak nikt inny potrafi poprawić humor i przemówić do rozsądku.


          W poprzedniej części o wiele bardziej został nakreślony wątek polityczny, co nie ukrywam bardzo mi się podobało. Niestety tutaj ten wątek zszedł na dalsze tory. W "Pragnieniach.." autorka skupiła się głównie na samorealizacji Niny, problemach małżeńskich oraz walce z paparazzi, którzy uprzykrzali parze życie. Pojawiły się również sceny erotyczne, które zostały przedstawione ze smakiem. Momentami dodawały pikanterii i to co podobało mi się najbardziej- były wyważone. Nie były dodane na siłę 'byleby coś się działo'.

         Już na pierwszych stronach tej powieści autorka streściła "Wybory Niny", co jest wielkim plusem, bo często zdarza mi się zapomnieć co w poprzednich częściach danej serii się działo. Zwłaszcza, gdy czytam je w sporym odstępie czasu. Wydawnictwo Lira zdecydowało się na świetny sposób przypomnienia czytelnikom kluczowych wydarzeń z poprzedniej serii. Jeśli chodzi o zakończenie "Pragnień Niny" to nie jest ono tak otwarte, jak w części pierwszej. Chociaż jak przemyślałam sobie sposób i okoliczności zakończenia tej książki to stwierdzam, że jest to idealna furtka do kolejnych części, które mam nadzieję wkrótce się pojawią.

         Jeśli lubicie powieści obyczajowe a jeszcze nie zapoznaliście się z tą serią, to koniecznie musicie nadrobić zaległości. Książki Anny Kekus wręcz pożera się z zaciekawieniem. Macie dość krwawych kryminałów czy ckliwych romansów? Sięgnijcie po "Wybory..." i "Pragnienia Niny".

Za egzemplarz serdecznie dziękuje Wydawnictwu Lira.


Kłopoty mnie kochają | Joanna Szarańska

"Kłopoty mnie kochają"
Joanna Szarańska

Szpilki za milion | Izabela Szylko

"Szpilki za milion"
Izabela Szylko

"NIE!" dla zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej


    Długo się zastanawiałam, czy poruszyć ten temat...
Każdy z nas ma prawo głosu, a ja nie zamierzam siedzieć cicho. Chcę głośno powiedzieć, co myślę o projekcie ustawy całkowicie zabraniającej aborcji.
Polska należy do jednego z ośmiu państw Europy, w których zaostrzone są prawa aborcyjne. Dla przypomnienia, w chwili obecnej w Polsce aborcja dozwolona jest w trzech przypadkach:
-  gdy ciąża zagraża życiu lub zdrowiu matki
- gdy ciąża powstawała w wyniku przestępstwa (gwałt, kazirodztwo
✖️ gdy płód jest ciężko i nieodwracalnie upośledzony lub jest nieuleczalnie chory. [NIEAKTUALNE! 22.10.2020 - tego dnia Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok na kobiety i orzekł o niekonstytucyjności przepisów dotyczących aborcji w przypadku ciężkiego upośledzenia płodu.]



    Moim zdaniem aborcja w tych trzech przypadkach powinna być dozwolona. Jednak całkowitemu zakazowi aborcji mówię stanowczo NIE! Wiele z Was z pewnością wie, że mieszkam w Niemczech. Dlaczego więc się udzielam? Nie wiem jak się potoczy moje życie. Być może kiedyś wrócę do Polski i nie chciałabym wrócić do takich warunków! Tak, tak... Zaraz ktoś może napisać, że w takim razie mam nie wracać. Przypominam tylko, że jestem Polką, mogę wrócić w każdym momencie do swojej ojczyzny i nikt mi tego nie zabroni.
    Nie myślcie, że patrzę tylko na własne wypudrowanie dupy. Udzielam się bo jestem Polką i chcę, by moja córka, wszystkie kobiety w rodzinie, koleżanki, a nawet obce mi kobiety miały prawo wyboru. Żeby mogły same decydować o swoim życiu, zdrowiu i żeby mogły działać według własnego sumienia.

Osoby, które:
  • nie przeżyły gwałtu (oraz nie zaszły w jego wyniku w ciąże),
  • nie przeżyły na własnej skórze ciąży, w której okazało się ze dziecko jest nieuleczalnie chore albo nieodwracalnie upośledzone,
  • które nie zaszły w ciąże, która była zagrożeniem dla ich zdrowia lub życia
nie powinny, wypowiadać się na temat zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej, bo najwidoczniej nie potrafią postawić się na miejscu kobiet, które znalazły się w wyżej wymienionych sytuacjach...
Napisałam "osoby", ponieważ nie można w tym przypadku zapominać o mężczyznach, których kobiety czy żony znalazły/ znajdą się w tych trzech przypadkach.

    Śmieszy mnie, a raczej przeraża, że to właśnie w większości mężczyźni pragną zaostrzyć tę ustawę, to oni chcą zabrać kobietom prawo wyboru.

    Absurdalny jest dla mnie projekt zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej. Może okazać się, że kobieta zajdzie w ciążę w wyniku gwałtu, zdecyduje się ją donosić i wychować dziecko- brawa dla niej. Jednak są kobiety dla których gwałt jest olbrzymią traumą do końca życia i nie wyobrażają sobie donosić ciąży, bo jest to dla nich za dużo! W takim przypadku powinny mieć prawo wyboru... Dalej nie dowierzam, że w XXI wieku, trzeba to jeszcze komukolwiek tłumaczyć.

    Racja, dziecko nie pcha się samo na świat, ale kobiety również nie pchają się na kutasy zwyrodnialców. Nikt nie powinienem krytykować tych kobiet, a już na pewno zabraniać im aborcji! To jest ich życie, one nie są niczemu winne, to są ofiary! Już widzę przeciwników aborcji, do których przychodzi nastoletnia córka, która wskutek gwałtu zaszła w ciążę, a oni jej mówią:
Spokojnie, wszystko będzie dobrze. Dziecko jest najważniejsze. Donosisz ciążę, a potem się zobaczy.
A co, gdy mała dziewczynka zostanie zgwałcona przez dziadka, tatę, wujka czy kogokolwiek z rodziny? Mowa o kazirodztwie! Gwałcie na dziewczynce! Wtedy też tak ochoczo wszyscy przeciwnicy kazaliby urodzić dziecku... dziecko?

    Nie wyobrażam sobie co muszą czuć kobiety, które dowiadują się, że dziecko jest nieprawidłowo wykształcone i może umrzeć (często w męczarniach) zaraz po porodzie. Wyobrażacie sobie nosić pod sercem dziecko, wiedząc, że za kilka miesięcy będziecie musieli wybrać dla niego trumienkę? Wyobrażacie sobie poród, który przez wielu nazywany jest "cudem narodzin", a w tym przypadku będzie to poród, a zarazem pogrzeb? Pogrzeb dziecka, do którego w ciąży z dnia na dzień coraz bardziej się przywiązujemy, które chcemy w końcu mieć w swoich ramionach, które chcemy ochronić przed całym złem tego świata, które chcemy całować, bawić, przytulać, a tak naprawdę jedyne co nam pozostanie to przytulenie po porodzie i pożegnanie się.
Serce mi się kraje na samą myśl, łzy cisną mi się do oczu, a nigdy w takiej sytuacji nie byłam. W takim razie jak muszą czuć się kobiety, które w takiej sytuacji się znalazły? A jak będą czuły się kobiety, które w takiej sytuacji się znajdą, ale nie będą miały prawa wyboru? [Po raz kolejny, gdy w Polsce dzieje się źle edytuje ten wpis. Niestety dzisiaj, 23 października 2020, nie ma mowy już o "gdybaniu". Teraz nie będziemy sobie wyobrażać, jak kobiety będą się czuły w powyższej sytuacji. Będziemy to znały z autopsji lub z opowiadań koleżanek, sióstr... PRZERAŻAJĄCE!]

    Przypominam wszystkim zwolennikom całkowitego zakazu aborcji, że prawo wyboru nie oznacza aborcji. Prawo wyboru oznacza, że kobieta ma może dokonać wyboru i postąpić według własnego sumienia. Tak trudno to zrozumieć?!

    Nie popieram aborcji "z byle powodu", ale daleko mi do osądzania kobiet, które zdecydowały się na aborcję, a już na pewno nigdy nie skrytykuje kobiet które w trzech powyższych sytuacjach podejmą się aborcji.
    Z całą pewnością dla nich to nie jest nic miłego, będą musiały z tym żyć do końca życia, ale ja sama nie wiem, co bym zrobiła w tych trzech sytuacjach. Na szczęście nigdy w takich nie byłam i mam wielką nadzieję, że nigdy nie będę. Osoby, które tego nie przeżyły z łatwością krytykują te kobiety, ale uwierzcie, że gdybyście znaleźli się w takich sytuacjach, wasze myślenie byłoby z grubsza inne i na pewno wiele wątpliwości kłębiłoby się w waszej głowie...

    Łatwo też powiedzieć, że nieuleczalnie chore dziecko można urodzić i oddać. W takim razie, drodzy przeciwnicy aborcji, powiedzcie mi ilu z Was adoptowało takie porzucone, nieuleczalnie chore dziecko?  A ilu z Was przekazało pieniądze czy chociażby ciepłe słowa pocieszenia rodzicom, którzy zdecydowali się donosić ciąże i zaopiekować dzieckiem? Nie muszę chyba wspominać o tym, że polska służba zdrowia to jakaś kpina i rodziny często muszą prosić obcych ludzi o pieniądze, by mieć za co kupić leki, środki higieniczne i sprzęt potrzebny do rehabilitacji. Ilu z Was przekazało pieniądze lub w jakiejkolwiek innej formie pomogli fundacjom opiekującymi się takimi dzieciaczkami?
Podejrzewam że niewiele...

    Łatwo krytykować i równie łatwo jest pisać/mówić, że każde dziecko ma prawo do życia, nie ważne czy chore czy zdrowe, ale większość z Was gówno zrobiła, żeby tym narodzonym dzieciom w jakikolwiek sposób pomóc.

    Jeśli w Polsce aborcja całkowicie zostanie zabroniona, nie załatwi to problemu. Kobiety, które będzie na to stać, będą wyjeżdżały do innych krajów, gdzie aborcja jest dozwolona. Natomiast kobiety biedniejsze, nie mające pieniędzy na zabieg, będą szukały sposobów na usunięcie ciąży w "domowym zaciszu" narażając swoje życie i zdrowie. Czy o to właśnie chodzi?

    Jeśli rząd tak ochoczo chce wprowadzić ustawę w życie, to ja się pytam, dlaczego nie dba o dobro już narodzonych chorych dzieci?! Dlaczego nie dba o to, by miały GODNE życie?! Dlaczego nie dba o to, by rodzice nie musieli się martwić czy uzbierają pieniądze na leki?!

Popieram aborcję w trzech przypadkach, w których dozwolona jest ona w chwili obecnej. Cieszę się, że mieszkam w Niemczech, bo w razie gdybym znalazła się w którejś z wyżej wymienionych sytuacji, to sama mogę podjąć decyzję  i wszystkim Polkom również tego życzę, by we własnym kraju miały prawo wyboru i mogły działać według własnego sumienia.

Koniecznie obejrzyjcie film Kasi Gandor, dotyczący aborcji. Daje do myślenia.

#czarnypiątek

15/04/2020

Mamy 2020 rok, na świecie panuje pandemia koronawirusa, a temat zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej wraca jak bumerang. Właśnie teraz, gdy kobiety nie mogą swobodnie wyjść z domu i strajkować, walcząc o prawo wyboru, które chcą nam zabrać, rząd postanawia ponownie pochylić się nad ustawą. Sądziłam, że Prawo i Sprawiedliwość (też Was śmieszą te dwa słowa w nazwie tej partii...?) już niczym mnie nie zaskoczy, a tu proszę...
Maseczki mamy, ust nie zamykamy!



23/10/2020

Z wielkim bólem serca po raz kolejny edytowałam ten post. To, co się dzieje w Polsce, nie mieści mi się w głowie... Trybunał nieKonstytucyjny 22 października 2020 wydał wyrok na kobiety i orzekł o niekonstytucyjności przepisów dotyczących aborcji w przypadku ciężkiego upośledzenia płodu. Co będzie następne? Całkowity zakaz aborcji? Zakaz środków antykoncepcyjnych? Tak wkurwiona, jak jestem od wczoraj, już dawno nie byłam.

Autorką grafiki jest Marta Frej

instagram