Nikt nie idzie | Jakub Małecki [PRZEDPREMIEROWO]
Wczoraj skończyłam czytać Nikt nie idzie Jakuba Małeckiego i na usta ciśnie mi się jeden wyraz, gdy myślę o tej książce- dziwna. Chociaż, w sumie dwa wyrazy- cholernie dziwna. Dziwne w niej jest wszystko, począwszy od niecodziennego stylu autora, na bohaterach kończąc. Mam ogromny problem z oceną tej książki, bo z jednej strony mi się podobała, a z drugiej coś mi się w niej nie pasowało.. Pytanie tylko co? Czuję, że ten post będzie bardzo chaotyczny, ale właśnie takie są moje odczucia, po przeczytaniu tej pozycji- bardzo pogmatwane.
Nikt nie idzie
Jakub Małecki
Wydawnictwo SQN
Liczba stron 264
Ocena 7/10
Premiera 31/10/2018
Po tym, jak Olga zobaczyła go po raz pierwszy, uporczywie wracał do niej w myślach. Tajemnicza postać z kolorowymi balonami. Ni to mężczyzna, ni to dziecko. Ona samotna, on osobny i zamknięty we własnym świecie. Ich losy przetną się ponownie na skrzyżowaniu ulic w chwili tragicznego zdarzenia.
Styl autora z początku postrzegałam jako mało przystępny. Nie da się ukryć, że Jakub Małecki pisze w sposób niecodzienny. Nie mam pojęcia czy każda jego książka taka jest, ale odniosłam wrażenie, że Nikt nie idzie napisane jest nieco niedbale, wręcz na kolanie. Jednak jednocześnie czułam, jakby wszystko było skrupulatnie zaplanowane, a każde zdanie... co ja piszę! Każde słowo, było milion razy przemyślane. Tak, wiem... To co napisałam jest pełne sprzeczności, ale właśnie taki jest styl autora- inny, z początku może wydawać się, że trudny, mało przystępny, ale jeśli damy mu szansę, to przekonamy się, że Małecki po prostu czaruje słowem.
Uwielbiam świetnie wykreowanych bohaterów i w tej pozycji właśnie z takimi miałam do czynienia. Każdy z nich jest do bólu prawdziwy- posiada wady, zalety, marzenia i problemy, które wielu czytelnikom nie są obce. Niektóre zachowania czy decyzje bohaterów mogą wydać się niezrozumiałe, ale ja to w książkach lubię- gdy bohaterowie zachowują się w danej sytuacji odmiennie, niż ja bym to zrobiła. Każdy z nas jest inny, każdy z pragnie czegoś innego i każdy z nas, dzięki swoim doświadczeniom życiowym, ma inne myślenie. I właśnie to wszystko Małecki pokazał na kartach tej powieści. Autor poruszył również wiele trudnych i ważnych tematów, jak życie z niepełnosprawnym umysłowo dzieckiem czy porzucone pasje.
Nie ukrywam, że na początku nie mogłam "wgryźć" się w tę książkę. Drażniły mnie niedopowiedzenia i nieco chaotyczne rozdziały. Zazwyczaj czytam kilka książek jednocześnie, jednak są pozycję, przy których jest to niemożliwe. Nikt nie idzie do tych książek należy. Potrzebowałam pełnego skupienia, ciszy i spokoju. Skończyłam, wtedy zaczęte książki, i w pełni oddałam się Małeckiemu. Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmiało ☺️ Dotrwałam do końca i wszystko nabrało sensu. Rozdziały to tak naprawdę urywki z życia bohaterów, posiadają wiele niedopowiedzeń i kończą się zazwyczaj w takich momentach, że krew człowieka zalewa, bo musi jeszcze poczekać, by dowiedzieć się co wydarzyło się dalej. Autor nie daje czytelnikowi wszystkiego na tacy, wręcz przeciwnie, to od nas zależy czy zrozumiemy tę historię i skleimy wszystko 'do kupy'. Na próżno szukać w tej powieści akcji czy napięcia. Nikt nie idzie to tylko, albo i aż, historia o zwykłych ludziach, którzy zmagają się z problemami i chcą być kochani oraz potrzebni. Tak po prostu.
Czy polecam? Nie wiem. Musicie sami zdecydować, czy tak pogmatwana i nieoczywista opinia Was zachęciła, czy wręcz przeciwnie. Absolutnie nie żałuję czasu spędzonego z tą książką, bo na swój sposób jest urocza, poruszająca i klimatyczna, ale jednocześnie "inność" tej pozycji wyzwala u mnie mnóstwo sprzecznych emocji.
Książkę przeczytałam dzięki portalowi Czytam Pierwszy.